Nieruchomości w Dubaju: Jak Polacy mogą zarabiać na emirackim boomie budowlanym

Dubajskie wieżowce i ja – początek przygody

Pamiętam, jak pierwszy raz usłyszałem o Dubaju od kumpla, który wrócił stamtąd z wakacji. „Tam wszystko błyszczy, a ludzie kupują apartamenty jak bułki w sklepie” – rzucił przy piwie. Pokiwałem głową, ale pomyślałem: „Jasne, pewnie bajki opowiada”. A potem sam zacząłem grzebać w temacie. I wiecie co? To nie bajki. Dubaj to miasto, które żyje budową – wieżowce rosną jak grzyby po deszczu, a Polacy, tacy jak my, mogą na tym zarobić.

Czym jest ten „boom budowlany”?

Dubaj nie zwalnia tempa. W 2024 roku oddano tam kolejne rekordowe projekty – od nowych dzielnic mieszkalnych po sztuczne wyspy. Pamiętacie Palm Jumeirah? To już klasyka, ale teraz budują kolejne cuda, jak The World Islands czy nowe osiedla w Dubai Creek Harbour. Ceny nieruchomości skaczą w górę, bo popyt nie maleje – turyści, ekspaci i lokalni biznesmeni chcą tu mieszkać albo wynajmować. Dla Polaka, który zna się na inwestowaniu w mieszkania w Warszawie czy Krakowie, to trochę inny świat, ale zasady są podobne: kup tanio, sprzedaj drogo albo zarabiaj na wynajmie.

Jakie nieruchomości warto brać pod lupę?

W Dubaju masz wybór jak w dobrej restauracji – od przystawek po dania główne. Apartamenty w centrum, jak w Downtown Dubai, blisko Burj Khalifa? Proszę bardzo – ceny zaczynają się od jakichś 800 tys. złotych za kawalerkę, ale wynajem daje 6-7% rocznie. Wille na Palm Jumeirah? To już wyższa półka – od 5 milionów w górę, ale luksus i zyski idą w parze. A może coś tańszego, jak mieszkania w Jumeirah Village Circle? Tam za 400-500 tys. złotych kupisz coś, co szybko się zwróci. Ważne, żebyś wiedział, czego szukasz – czy chcesz szybki zysk z flipowania, czy stały dochód z najmu.

Czytaj też: Finansowe korzyści z Dubaju. Jak Polacy mogą pomnażać kapitał w ZEA

Wynajem – kura znosząca złote jajka

Wynajem w Dubaju to temat, który mnie osobiście zaskoczył. W Polsce jak wynajmiesz mieszkanie za 2 tys. złotych miesięcznie, to jesteś w siódmym niebie. Tam? Apartament za milion złotych może Ci przynosić 5-6 tys. miesięcznie, jeśli puścisz go na krótkoterminowy wynajem przez Airbnb. Dubaj przyciąga ponad 15 milionów turystów rocznie, więc chętnych nie brakuje. A jeśli wolisz długi termin, to ekspaci – od inżynierów po menedżerów – szukają mieszkań na stałe. Stopy zwrotu? W Polsce mamy 3-4%, w Dubaju 6-8%. Różnica mówi sama za siebie.

Jak Polak kupuje w Dubaju?

Nie bójcie się, to nie jest kosmos. Proces jest prostszy, niż myślisz. Najpierw znajdujesz nieruchomość – najlepiej z pomocą lokalnego agenta, bo oni znają rynek jak własną kieszeń. Potem podpisujesz umowę, wpłacasz zaliczkę (zwykle 10%) i resztę przy odbiorze kluczy. Gotówka mile widziana, ale są też kredyty – dla cudzoziemców, oprocentowanie to jakieś 4-5%. Wiza? Jeśli kupisz coś za min. 2 miliony dirhamów (ok. 2,2 mln PLN), dostajesz Golden Visa na 10 lat. Brzmi jak bajka? Trochę tak, ale to realne.

Porównanie z Polską – gdzie lepiej inwestować?

W Polsce znamy rynek jak własną kieszeń – kupujesz w dużym mieście, remontujesz, wynajmujesz studentom albo sprzedajesz z zyskiem. Ale podatki, biurokracja i wahania cen potrafią zjeść nerwy. W Dubaju tego nie ma – zero PIT, zero VAT na nieruchomości, a wartość rośnie stabilnie. Przykład? Apartament w Dubai Marina kupiony w 2022 za milion złotych dziś jest wart 1,15 mln. Jasne, są minusy – konkurencja i koszty utrzymania – ale jak się przygotujesz, to gra warta świeczki.

Fot. Pixabay

Historie z życia – Polacy, którzy już tam są

Znam chłopaka z Poznania, który rzucił wszystko i kupił dwa mieszkania w Dubaju w 2021 roku. Jedno wynajmuje turystom, drugie sprzedał z 20% zyskiem. Inna znajoma, postawiła na willę pod wynajem dla rodzin ekspatów. Teraz śmieje się, że jej polskie oszczędności pracują lepiej niż kiedykolwiek. To nie są wyjątki – Polacy coraz częściej łapią ten trend.

Na co uważać?

Nie jest tak, że rzucasz kasę i już jesteś milionerem. Dubaj to rynek szybki, ale wymaga researchu. Sprawdź dewelopera – czy ma dobre opinie, czy kończy projekty na czas. Patrz na lokalizację – nie każda dzielnica rośnie tak samo. I nie daj się skusić na „okazje” bez sprawdzenia – czasem tanio znaczy kłopoty. Ale jak podejdziesz do tego z głową, to ryzyko jest do ogarnięcia.

Moje przemyślenia na koniec

Dubaj to nie tylko beton i szkło – to szansa. Dla nas, Polaków, którzy lubią kombinować i szukać nowych dróg, ten rynek może być strzałem w dziesiątkę. Nie musisz być milionerem, żeby zacząć – wystarczy trochę odwagi i plan. Może następnym razem, jak usiądziemy przy kawie, opowiem Ci, jak sam się na to zdecydowałem. A Ty? Myślałeś już, gdzie postawisz swój pierwszy krok w emirackim boomie?